Czapka z daszkiem nawiązująca do gadżetów, które promują marki, które nie istnieją

Marki, które nie istnieją, a i tak cieszą się popularnością. Gdy popkultura spotyka się z marketingiem.

Popkultura jest świetnym polem do działania dla marketingu. Bardzo często intuicja i doświadczenie marketerów ich nie zawodzą. Osoby, które zajmują się promocją produktów i usług śledzą trendy bardzo uważnie. Dzięki temu potrafią do celów marketingowych wykorzystać nawet… marki, które nie istnieją.

Marki, które nie istnieją – skąd pomysł na ich wykorzystanie?

Dawno już minęły czasy, w których fani jakiegoś serialu myśleli, że jego bohaterowie istnieją naprawdę. Nadal jednak zdarzają się filmy czy książki, które w wielu osobach wzbudzają chęć poobcowania z wykreowanym w nich światem choć przez chwilę.

I nie chodzi tylko o miejsca nawiązujące do znanych seriali czy książek. W ostatnich latach mamy wręcz wysyp kawiarni, które są kopią Central Perk z Przyjaciół, czy escape roomów dla fanów Harry’ego Pottera czy Piły. Niektórzy marketerzy idą o krok dalej i promują marki, które nie istnieją. Albo raczej istnieją, ale tylko w serialowej/filmowej/książkowej rzeczywistości. Niektórzy skupiają się jedynie na takiej nieistniejącej firmie, a inni wykorzystują ją do promocji własnych produktów i usług.

Pora na konkrety

Jednym z przykładów jest firma Tyrell Corp., która w filmie Blade Runner zajmowała się produkcją androidów. Czapeczki baseballowe z logotypem tej korporacji powstały w rzeczywistości i cieszyły się ogromną popularnością.

Ciekawym i aktualnym, a do tego polskim przykładem marketingu tworzonego na tej zasadzie, jest współpraca marki Kubota z Canal+. Polska wersja The Office, której powstanie budziło obawy, okazała się całkiem zgrabną produkcją. Do dyspozycji widzów są już wszystkie odcinki 3. sezonu. Z tej okazji fani serialu mogą zaopatrzyć się w klapki Kuboty z logotypem Kropliczanki, czyli wody produkowanej przez firmę, w której pracuje ekipa polskiego The Office.

Popularność takich gadżetów ma bardzo proste wyjaśnienie. Pozwala fanom filmu czy książki poczuć się tak, jakby wykreowany świat istniał naprawdę. A poza tym jesteśmy istotami społecznymi. Mamy silną potrzebę przynależności do grupy. Jednym ze sposobów jej zaspokajania jest tworzenie społeczności wokół popularnego serialu czy książki. A tego typu gadżety to prosty sposób, aby móc zidentyfikować pozostałych członków grupy.

Takie działania mają charakter wizerunkowy, ale i sprzedażowy. Tym samym to dowód na to, że jedno z drugim może iść w parze, o czym pisaliśmy w tym artykule.