O tym, jak Volvo był niezniszczalne, ale zniszczyło swój wizerunek. Czasami niektóre marki wręcz proszą się o kryzys wizerunkowy…
Volvo niezniszczalne – początek mitu
Agencja reklamowa, z którą marka wtedy współpracowała, wpadła na – wydaje się – genialny pomysł. Jeden z jej pracowników był na imprezie plenerowej. Odbył się podczas niej pokaz – monster truck przejeżdżał po kilku autach. Wśród nich znalazło się m.in. Volvo. Okazało się, że po całej akcji było ono w lepszym stanie niż reszta samochodów. Pracownik wraz z agencją wpadli na pomysł, aby wykorzystać ten motyw i reklamować Volvo jako „niezniszczalne”.
Agencja „troszkę” przedobrzyła
Agencja postanowiła odtworzyć pokaz z udziałem monster trucka, ale stwierdziła, że warto się zabezpieczyć i na wszelki wypadek zwiększyć swoje szanse na sukces.
Jednak kreatywni twórcy kampanii przedobrzyli… W Volvo dach został dodatkowo usztywniony stalowymi belkami, a w pozostałych autach słupki dachowe osłabiono. Te zmiany zostały przeprowadzone… tuż przed pokazem, na oczach publiczności Potem wydarzenie z przejazdem monster trucka nagrano (Volvo oczywiście okazało się niezniszczalne) i wypuszczono w świat spot telewizyjny z hasłem (o ironio!) „A car you can believe in” (co można przetłumaczyć jako „Samochód, któremu możesz uwierzyć”).
Volvo niezniszczalne… ze zniszczoną opinią
Okazało się, że uczestnikom pokazu nie spodobało się to drobne oszustwo (cóż za zaskoczenie…). Sprawa wylądowała w Federalnej Komisji Handlu. Na Volvo i agencję nałożono 150 000 dolarów kary za wprowadzenie widzów w błąd. Volvo musiało się zmierzyć dodatkowo z utratą wiarygodności. A to z kolei japońskim markom samochodów otworzyło drzwi do amerykańskiego rynku.
Jeśli chcecie poczytać o innych kryzysach marek na własne życzenie, to więcej wpisów znajdziecie tutaj: Producent leków, McDonald’s, Pepsi.