sprawdź najpierw, czy nie łamiesz przy tym prawa 😉 To nie takie nieprawdopodobne – marka EA wpadła na genialny pomysł na gadżet reklamowy. I dopiero gdy marketingowa machina ruszyła, okazało się, że promocyjny gadżet wysyłany dziennikarzom jest nie do końca legalny…
Broń jako gadżet reklamowy? Dlaczego nie!
Z takiego założenia wyszła marka EA, popularny amerykański wydawca i producent gier komputerowych. W 2009 r. dziennikarze otrzymali wersję recenzencką gry Godfather 2 (Ojciec Chrzestny 2), a wraz z nią pakiet gadżetów. W tym akurat nie było niczego dziwnego. To popularny element działań marketingowych, praktykowany od dawna. Taki zabieg dotyczy oczywiście nie tylko gier, ale też m.in. książek. Ze względu na wzrost popularności influencerów w ostatnich latach taka forma marketingu rozwinęła się jeszcze bardziej i przeniosła się na inne dziedziny, m.in. kosmetyki.
No dobrze, ale wróćmy do EA. Choć działanie samo w sobie dziwne nie było, to dziwna była natomiast zawartość paczki, którą otrzymali dziennikarze. Znalazło się w niej cygaro, paczka zapałek, kości do gry, drut (prawdopodobnie garota, czyli przedmiot używany od kilkuset lat do duszenia…) oraz kastet.
Gadżet nie tylko podejrzany, ale i… nielegalny
Osobliwość tego zestawu potęgował jeszcze fakt, że kastety w niektórych stanach traktowane są jako broń (w Polsce zresztą też), więc rozdawanie ich było nielegalne. EA, gdy się zorientowała, poprosiła dziennikarzy o zwrot gadżetów. Upominki miały nawiązywać do specyfiki Ojca Chrzestnego, ale marka chyba się nieco zagalopowała 😉
Żeby było śmieszniej… na koniec mamy dla Was fun fact. Siedziba EA znajdowała się w Kalifornii, gdzie prawo także zabrania posiadania kastetów.
Jeśli interesują Was wpadki marketingowe, zachęcamy do przeczytania naszych pozostałych wpisów w tej kategorii.